kwietnia 25, 2021

Wszyscy się cieszą, a ja krytykuję, czyli kilka słów o raporcie Biblioteki Narodowej

Niedawno ukazał się sporządzony przez Bibliotekę Narodową raport o stanie czytelnictwa  w Polsce. Od 1992 roku sprawdzane są preferencje czytelnicze Polaków, a w ankiecie padają pytania m.in. o to, co najczęściej czytamy oraz w jaki sposób pozyskujemy książki. Z roku na rok notuje się spadek poziomu czytelnictwa, jednak tym razem stało się coś, co zaskoczyło osoby, które z raportem się zapoznały.

O ukazaniu się raportu dowiedziałam się z kilku miejsc. Od razu zwróciłam uwagę, że sporo osób podkreśla trzyprocentowy wzrost poziomu czytelnictwa w naszym kraju. Według raportu 42% ankietowanych odpowiedziało twierdząco na pytanie: 


Czy w ciągu ostatnich 12 miesięcy, czytał(a) Pan(i), w całości lub fragmencie,
albo przeglądał(a) Pan(i) jakieś książki?


Czy rzeczywiście oznacza to wzrost czytelnictwa w Polsce? I czy naprawdę 42% respondentów przeczytało w ciągu roku jedną książkę? Niestety nie! Wiele osób skupia się tylko na jednej części pytania, mianowicie, czy osoba ankietowana przeczytała całą książkę. Jednak pamiętać, że wśród tych 42% są osoby, które przeczytały fragmenty książki. Albo tylko ją przejrzały. 

Co oznacza przejrzenie książki? Czy wystarczy przeczytać stronę lub dwie, żeby móc na to pytanie odpowiedzieć twierdząco? Sądzę, że tak. Taką samą odpowiedź możemy udzielić w sytuacji, gdy szukamy dla kogoś książki na prezent i będąc w księgarni, tylko ją przekartkujemy. Podejrzewam, że wielu osobom głupio jest się przyznać do tego, że w ogóle nie czytają i korzystają w furtki zawartej w tym pytaniu, aby „zaprezentować się” trochę lepiej. 

Spójrzmy prawdzie w oczy: nie wiemy, ile procent ankietowanych przeczytało w ciągu roku CAŁĄ książkę. Przy tak postawionym pytaniu nie mamy możliwości, żeby to sprawdzić. Tak więc liczby, które uzyskujemy, dają nam tyle samo nowych pytań, co odpowiedzi. 

Muszę przyznać, że w planach miałam napisanie tekstu, w którym skupiłabym się na wynikach badania i ogólnie na stanie czytelnictwa w Polsce. Niestety po przeczytaniu raportu Biblioteki Narodowej, stwierdzam, że nie mogę tego zrobić. Wnioski, które zostały w nim zawarte, mógłby napisać uczeń szkoły podstawowej, a nie osoby z humanistycznym wykształceniem. Gdzie podziały się kilkudziesięciotronicowe opracowania wyników, które były nam prezentowane jeszcze kilka lat temu? Gdzie dobrze opracowany tekst i ciekawe wnioski, które zwracały uwagę na konkretne problemy, pokazywały zmiany zachodzące wśród czytelników i zachęcały do analizowania niektórych zjawisk? Ich po prostu tam nie ma. W tym roku dostaliśmy 25 stron z tekstem nie najwyższych lotów i z wykresami, które nie zawsze są czytelne. Ponadto wnioski zawarte w raporcie są po prostu… rozczarowujące. 

Od razu spieszę z wyjaśnieniem, że nie jestem rozczarowana poziomem czytelnictwa (jest źle, ale to wszyscy wiedzą). Jestem rozczarowana aż tak powierzchowną analizą danych i naiwnością wniosków. Bo czego dowiadujemy się z raportu? M.in. tego, że wśród osób czytających książki, więcej jest takich, które czytać lubią albo tego, że więcej kobiet lubi czytać, ponieważ wśród osób z wyższym wykształceniem jest większy odsetek kobiet (czy ktoś sprawdził, czy między jednym a drugim istnieje realna, istotna zależność?)

Mam nadzieję, że przyszłoroczne badanie nie będzie aż tak rozczarowujące. Mimo że ja z raportu nie dowiedziałam się nic ciekawego, zachęcam do zapoznania się z nim. Warto wyrobić sobie własne zdanie.


Link do raportu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Jeżyk w literatce , Blogger